Dziś
chciałbym przedstawić nowy sposób prezentowania materiału. Wiele
tematów które poruszam na blogu ma kilka odcinków niekiedy
rozrzuconych w czasie. Trudno się je czyta, bo żeby ogarnąć
całość trzeba cofać się w czasie gdyż początek jest najdalej.
Dlatego, żeby uniknąć pisania mnóstwa odnośników do każdego w
obrębie jednego artykułu tak jak to było tutaj
zdecydowałem się na małe udogodnienie. Będę odsyłać tylko raz
do pierwszego artykułu.
Jako
przykład można zajrzeć na problematykę IKE. Oto odnośnik dopierwszego odcinka. Ostatni odcinek zawiera odnośnik do dzisiejszego
artykułu, gdyż będziemy dziś analizować inny sposób na
ominięcie podatku Belki czyli polisolokaty. Ominięcie podatku w
postaci IKE nie było zbyt atrakcyjne, czy polisolokaty są lepsze?
Co
to takiego ta polisolokata? Jak sama nazwa wskazuje połączenie
polisy z lokatą, innymi słowy ma cechy lokaty, gdyż umowa zawierana
jest na z góry określony okres, ale dodatkowo ma cechy polisy czyli
ubezpieczenia. I właśnie pod względem formalnym uważa się je za
ubezpieczenie.
Jakby
tego było mało polisolokata nie ma takiego zagwarantowania
bezpieczeństwa kapitału jak lokaty. Zamiast lokatowego BFG (Bankowy
Fundusz Gwarancyjny) mamy tutaj polisolokatowe UFG (Ubezpieczeniowy
Fundusz Gwarancyjny) które nie zagwarantują nam 100% zwrotu
kapitału w przypadku upadłości ubezpieczyciela.
Na
ile więc możemy liczyć od pazernego ubezpieczyciela, który wtrąca
się między bank a nas w poszukiwaniu zysku jeśli upadnie? Tylko
połowę czyli 50%
z zastrzeżeniem, że nie więcej niż 30 000 euro. Ostatnie
ograniczenie chyba raczej nie jest jakąś zaporową blokadą, gdyż
jeśliby już korzystać z tych polisolokat to jako skromna
dywersyfikację portfela.
Ale
przejdźmy do konkretów czyli jak pachnie ten tort nad którymi wisi
tylu chętnych. Zwyczajowo oglądamy ofertę na pół roku (co dziwne
roczne polisolokaty mają gorsze oprocentowanie) i przyglądamy się tylko
najlepszym na rynku. Tort wygląda tak.
Źródło: bankier.pl |
Od
razu widzimy brak wisienek. To zwykły tort imieninowy od naszego
dalekiego krewnego, którego widzimy raz w życiu. Innymi słowy
niewart nawet kęsa. Liderzy już nie ci, którzy oferują najlepsze
lokaty.
I
nic dziwnego. Jeżeli ubezpieczyciele cieszą się z zysku na
poziomie 3% który przegrywa z inflacją i wysyłają list
gratulacyjny taki jak ten który prezentowałem w poście gratulujemy marnego zysku to nie ma tam czego szukać.
Wniosek
nasuwa się jeden. Nie warto szukać ucieczki od podatku bo choć
takie produkty są dostępne na rynku raczej nie dają zarobić.
Chyba, że weźmiemy pod uwagę tylko i wyłącznie lidera DnB Nord,
który w chwili obecnej jest odrobinę lepszy od oferty lokat. To
jedyna sensowna oferta. Szczegółowo opisuję ten produkt na Finanse
po godzinach i wskazuję na jeden istotny szczegół który odróżnia
go od zwykłych lokat.
Ciąg dalszy: najlepsza polisolokata lepsza od dobrych lokat
Ciąg dalszy: najlepsza polisolokata lepsza od dobrych lokat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz