poniedziałek, 5 marca 2012

Better present - zacznij od pucybuta czyli praca w USA


Zastanówmy się dziś głębiej nad samą ideą długoletniego oszczędzania, nad prezentowanym wczoraj produktem oszczędnościowo-inwestycyjnym, który nie dość, że długoletni to jeszcze nie posiada zabezpieczenia. W naszym pędzie ku lepszej przyszłości powinien jednak przyjść moment zastanowienia czy warto wszystko poświęcać ciągłej kumulacji kapitału i pozwalać życiu przemijać
 
Życie toczy się cały czas i nie warto go marnować na skrupulatne wypełnianie założonego planu, szczególnie jeżeli plan jest ułożony przez firmę która ma w tym planie własny interes, a my podpisaliśmy się pod nim. Owszem plan należy wykonywać, zbliżać się stopniowo do celu, ale plan powinien być nasz i co więcej z możliwością modyfikacji w zależności od okazji, które niesie z sobą życie.

Odkładasz na podróż? Marzy ci się wyjazd na drugą półkulę? Oszczędzasz skrupulatnie by zaszaleć? Albo jako inwestor chciałbyś zobaczyć osławione Wall Street na własne oczy? Zamiast oszczędzać według odgórnego planu na better future, możesz stworzyć sobie alternatywny własny plan Better present i zacząć od roli pucybuta. 


Ameryka słynie z hasła from rags to riches czyli od pucybuta do milionera. Wiele osób marzy o wyjeździe do USA, żeby zobaczyć i poczuć wolność olbrzymich przestrzeni. Podróż do USA jest droga jak diabli, odkładać trzeba długo na sam przelot w obie strony. Dlatego wiele ludzi rezygnuje z przelotu i zadowala się wczasami w Europie.

Firmy doradztwa finansowego w swoich reklamach zresztą używają haczyka w stylu z nami uda ci się zrealizować swoje marzenia. I wśród zdjęć znajdują się także zdjęcia z odległych krajów.

Na moim blogu nie zachęcam do korzystania z firm doradczych, chyba że chcemy im dać zarobić. Prawda jest jednak taka, że nikt ci nie da tyle ile możesz zdobyć sam. Jeżeli będziesz się bawić w programy typu IKE, programy oszczędnościowo inwestycyjne czy korzystać z bezpłatnych doradców możesz wpaść w sidła bezpiecznego oszczędzania pod sankcją olbrzymiej kary w przypadku rezygnacji z wieloletniego programu.

Jeżeli marzy ci się naprawdę Ameryka możesz połączyć przyjemne z pożytecznym i wyjechać na koszt firmy Camp America. Sfinansują ci przelot, zapewnią wyżywienie i noclegi w zamian za pracę sezonową.

Skorzystałem z tego programu będąc studentem ostatniego roku studiów. Camp America wysyła bilet na adres domowy tylko w jedna stronę na trasie Londyn – Nowy Jork (jeżeli dostaniesz się na camp w pobliżu mekki finansowej). Każda podróż zaczyna się od Londynu miejsce docelowe jest inne w zależności od przydziału campu. Do samego Londynu musimy dojechać na własną rękę.

W jaki sposób odbywa się przydział campu? Zależy on od efektu rozmowy kwalifikacyjnej, która odbywa się w Polsce w języku angielskim. Zwykle takie rozmowy odbywają się dwa razy w roku w Warszawie i Krakowie. Gromadzą one chętnych z całej Polski. 
 
Rozmowa kwalifikacyjna przebiega dość nietypowo. Twoim zadaniem jest przekonać przedstawicieli Camp America, że jesteś najlepszym kandydatem na jakiego mogli natrafić. Amerykanie lubią ludzi zdecydowanych, stanowczych, takich którzy od razu stawiają sprawę jasno i mówią bez wahania lepszych ode mnie nie znajdziecie.

Nieskromne ale prawdziwe. Pierwszą rozmowę kwalifikacyjną miałem w Warszawie i skromnie przyznałem, że potrafię to i owo a jeśli nawet nie, to szybko się uczę i wkrótce chętnie wykonam wszystko o co mnie poproszą. Wydawało mi się że brzmi to dobrze i nie można się niczego uczepić. Taka skromność nie zadziała. Amerykanie niestety nie lubią skromności.

Druga rozmowa kwalifikacyjna miała miejsce w Krakowie w kilka miesięcy później. Za drugim razem już wiedziałem, że trzeba mieć ze sobą papierek poświadczający naszą fachowość w jakiejś dziedzinie choćby z pieczątką z baru. I trzeba mówić, że jest się najlepszym nawet jeśli się nie jest. 
 
Zostałem przyjęty z marszu. Papierek i pewność siebie to klucz do darmowego biletu, bezpłatnego przejazdu i pobytu. A zarazem wielkiej przygody, szlifowania języka i zbierania doświadczenia.

Jak widać z powyższego przykładu nie musimy oszczędzać przez długie lata na programie oszczędnościowym typu better future. Niektóre marzenia da się realizować już dziś według programu better present. Firma z danego kraju zapłaci za twoją podróż i pobyt ale w zamian Ty będziesz pracować. To dość uczciwy układ.

Niestety jest jeszcze inna strona medalu. Sama praca niestety nie wygląda tak jak przedstawiają to broszury wydawane przez Camp America. Wcale nie jest tak różowo i nie są to na pewno wakacje życia jak zapewnia motto firmy. Ale to już temat na inny post, który może kiedyś, kiedyś.

Osoby zainteresowane ofertą pracy w stanach za pośrednictwem Camp America odsyłam na stronę firmy tutaj. Warunek: wiek poniżej 30 lat i studiowanie dowolnego kierunku na uczelni w Polsce.

O samym programie mógłbym napisać wiele postów. Nie jest to jednak blog o pracy za granicą. Zamiarem moim było pokazać, że zamiast podpisywać omawiany wczoraj produkt oszczędnościowo-inwestycyjny, albo odkładać na podróż można zadbać samemu o lepszą przyszłość. Bo nikt nie zadba o twoje finanse lepiej od ciebie, gdyż nikt nie ma takiego w tym interesu jak ty sam.

2 komentarze:

  1. Widziałem ulotki tej firmy, ale pomyślałem, że to pewnie jakaś ściema, bo wygląda zbyt pięknie, żeby było prawdziwe, jednak jeśli to uczciwa propozycja, to jestem zainteresowany. Mógłbyś przybliżyć kwestie pracy, przelotu i tak dalej? Jak to wszystko wyglądało w praktyce? Tyle słyszy się o porwaniach ludzi, zabieraniu paszportów i zmuszaniu ich do pracy, że wolałbym poznać czyjąś relację, zanim bym tam wyjechał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulotka wygląda o wiele lepiej niż jest w rzeczywistości. Odpowiedź szczegółowa zajęłaby bardzo dużo miejsca więc powiem skrótowo: pożałowałem po przyjeździe, że tam się znalazłem. Ale Camp campowi nierówny podobno mój zwany Camp Lohikan, który znajduje się 40 min jazdy samochodem od Nowego Jorku był jednym z najcięższych.
      Przelot i pobyt masz za darmo. Ale tylko na trasie Londyn - Ameryka. Zarobek marny raptem 5 dolarów na dzień bo w końcu zapłacili ci za przelot i żywią a jesz tyle ile chcesz bo tam codziennie szwedzki stół.
      Jedyna rzecz która mi się podobała to możliwość skorzystania z 10% rabatu na podróżowanie minivanem pośród multinarodowej rzeszy. Firma która to organizuje to Trek America. Masz mnóstwo możliwości wyboru tras ja wybrałem przejazd na trasie Nowy Jork przez całą południową Kanadę do Seattle.
      Niestety przelot z Seattle do Nowego Jorku trzeba już sobie zapłacić gdyż darmowy jest tylko powrót z miejsca do którego przyleciałeś do Londynu.

      Usuń