poniedziałek, 13 lutego 2012

Doradco, co ja mam teraz zrobić z pieniędzmi?


Kończy się era bezbelkowa. Co dalej? Idziemy do wróżki? Albo zdajemy się na ślepy los? Wziąłem do ręki kostkę i ponumerowałem sobie ścianki w następujący sposób. 1 lokata belkowa 2 fundusz 3 obligacje 4 giełda 5 rynek forex 6 doradca finansowy. I rzuciłem kostką.

Kostka się kręci, kręci i kręci. Stop. Wypadła szóstka. A więc doradca finansowy. Zakład nie dotyczył faktycznego wyboru inwestycji ale wyboru tematyki wpisu na blog. Tak się składa że na portalu bankier.pl jest ankieta dotycząca fachowości i przydatności doradcy. A więc ki diabeł taki doradca?
Wizyty u wróżki raczej nie polecam nawet jeśli dostaniesz sms typu „Ktoś szepcze za twoimi plecami chcesz sprawdzić kto to?” Wizytę u doradcy można zamówić rozmowa nic nie kosztuje (jeszcze) a wartość merytoryczną możemy ocenić sami. O tym będzie dzisiejszy wpis.

Z doradztwem spotkałem się po raz pierwszy przy analizowaniu superlokat oferujących kilkunastoprocentowe lokaty. Przykładem może być obecna lokata na 18,2% oferowana przez Idee. Jeżeli zaciekawi cię taka alternatywa, zamówisz ja przez internet i dasz namiary na swoją komórkę, możesz być pewny że doradca finansowy oddzwoni w przeciągu godziny i będzie cię namawiał na spotkanie niczym sęp kołujący nad ofiarą.

Zamiast łapania przynęty możesz sam się udać do oddziału bez zapowiedzi ale wtedy będziesz intruzem. Tam przyjmują tylko umówione wizyty stwarzając tym samym pozory profesjonalności obsługi. Dlaczego piszę pozory? Wystarczy bowiem wyjść z takiego doradztwa zadzwonić na infolinie zamówić rozmowę za godzinę, a jeżeli jakiś doradca będzie dostępny będziesz umówiony. W międzyczasie można pójść na spacer i wrócić po godzinie. Teraz będziemy witani z honorami. Ot dziwna procedura, która na mnie jakoś wywołuje wrażenie odmienne od zamierzonego.

Jaka by nie była procedura wstępna, nie gra to tak naprawdę roli, gdyż to co nas powinno interesować to faktycznie to, co oferuje doradca. Na niniejszym blogu pisałem już co oferuje doradca przy okazji lokaty z kuponem. Wcześniej jednak byłem na spotkaniu przy zakładaniu Lokaty z doradcą w firmie doradczej Open Finance, który reklamuje się jako doradca nr 1 w Polsce.

Rozmowa z doradca najlepszej firmy doradczej w Polsce jakoś nie przekonała mnie do słuszności prezentowanego materiału. Doradca będzie prezentował wybrane produkty i z uporem powtarzał magicznie brzmiące hasło gwarancja kapitału. Co ona naprawdę oznacza pisałem w poście Gwarancja mniejszego zła. Doradca jednak zakłada, że jego klient potrzebuje poduszki bezpieczeństwa i nie rozumie zasad panujących na rynku finansowym. W końcu przyszedł po poradę a nie dyskusję.

Niedawno byłem po raz trzeci na rozmowie z doradcą. Tym razem z innej firmy w celu zbadania powtarzalności oferty. I zauważyłem taką powtarzalność. Jest nią budowanie długoletniego portfela inwestycyjnego dla klienta. Kiedy pokazałem nieadekwatność jego podejścia w stosunku do mojej strategii inwestowania, gdyż taki portfel zakłada bardzo długie lata współpracy z jednym bankiem pod groźbą kary w przypadku końca współpracy, usłyszałem w odpowiedzi zdanie 'tak nas uczą na szkoleniach'.

I tutaj jest pies pogrzebany. Doradca jest przeszkolony. Tak prezentować materiał, tak zaprezentować produkt. Tak go sprzedać. Bo tak naprawdę Open Finance to firma powołana przez Getin Holding do przedstawiania produktów długoletnich oferowanych przez bank. I jego rolą jest namówić, a mówiąc ładnie doradzić, nas na długoletnie produkty bankowe.

Nie musimy wcale iść do Open Finance, żeby nabyć te produkty. Są one dostępne w Getin bank i widoczne na ulotkach. Doradca ma tylko zwrócić na nie uwagę, zaprezentować z jak najlepszej strony, zachęcić do podpisania wieloletniej umowy i sprzedać te produkty. I za to ma prowizję. Na tym zarabia.

Szkoda, że nie my na tym zarabiamy. Nie oznacza to że nie zarabiamy wcale ale to produkty oferujące mniej więcej poziom zwrotu na poziomie Zysku bez ryzyka tyle że trwające kilkakrotnie dłużej. A jeśli damy się namówić i w trakcie trwania współpracy rozmyślimy się, bo znajdziemy lepsze inwestycje to zapłacimy dużą karę. I to bardzo dużą karę. W końcu doradca też kosztuje.

Nie oznacza to wcale, że doradca jest kompletnie do niczego. Dla osób które trzymają pieniądze w domu i nie mają pojęcia o inwestowaniu doradca jest jak najbardziej wskazany. Jeśli jest się jednak trochę obeznany w sprawach finansowych, trudno podczas rozmowy nie zadać sobie pytania czy role są rozmówców które gramy są właściwe?

Ciąg dalszy: Opiekun lokat czyli zadbam o twój mniejszy zysk

5 komentarzy:

  1. Kiedyś spotkałem się z doradcą efekt był taki że na 2 godziny rozmów to ja laik finansowy zabrałem mu 1,5 godziny.Wystarczy trochę wiedzy oraz poszperać po necie.Tak nawiasem podoba mi się twój blog dużo informacji konkretnych w jednym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Mam nadzieję, że znajdziesz tu jeszcze dużo fajnych rzeczy, które się przydadzą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłem na spotkaniu z "doradcą" Z jego ust płynęły takie zwroty " i wyciągasz Pan SIANO z procentami" O co jemu chodziło --- nie rozmawialismy w stajni--- hihi. Żenada. Nie komentuję słownictwa i ogólnie poziomu takich doradców. Nikogo nie było , zeby mi doradzić jak zdobyć środki, ale jak tylko widzą , że są - to zaraz doradzą, wezmą prowizję, a ryzyko ponoszę ja. Dzięki za zrozumiały jezyk i fajne przedstawienie problematyki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej opłaca się inwestować w Co ? Historia stara jak Świat!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo słabe teksty. Zero merytoryki. Open należy do grupy Getin Noble Bank S.A. nie Getin Holding S.A.

    OdpowiedzUsuń