środa, 15 lutego 2012

Pierwsza nauczka obligacji czyli obowiązkowa tolerancja straty


Bardzo mnie zaskoczyła wczorajsza informacja, którą dostałem tuż po publikacji postu na temat szczegółów obligacji Getin. Pula przeznaczona dla szerszej publiczności wydawała się być na tyle duża, że zwlekanie na sam koniec okresu subskrypcji wydawało się uzasadnione.

Mamy tutaj zwykły syndrom szkodliwości przenoszenia przyzwyczajeń. Sposoby inwestowania trzeba dobierać odpowiednio do sfery której dotyczą. Metody stosowane w jednej dziedzinie wcale nie muszą się sprawdzać w drugiej. W lokatach możemy wejść kiedy chcemy byle tylko zmieścić się w czasie promocji, w obligacjach jak pokazuje wczorajsza nauczka już niestety nie. Jak zatem dobrze obstawiać moment wejścia tak by stracić najmniej?


W erze lokat antybelkowych, bo myślę że powoli możemy o tym mówić w czasie przeszłym, płynność finansowa była niesamowita. Coraz ciekawsze oferty pojawiały się jak grzyby po deszczu, jedna lepsza od drugiej więc idealną taktyką inwestowania przy całkowitej gwarancji kapitału była zabawa w policjanta kierującego ruchem na hossie lokatowej.

Wystarczyło tylko kończące się lokaty przekierować tam gdzie na dany moment pojawiła się najciekawsza oferta. Kończy się 20 lokat na 6% to skręcamy w prawo tam oferują 6,5%. Nadjeżdża kolejna kolejka 15tu lokat? Proszę skręcić w lewo tam widać 6,8%.
Innymi słowy wzorowa płynność finansowa. Jedynym jej zagrożeniem było niedopilnowanie końca trwania lokaty przy jej zakładaniu, gdyż jeśli kończyła się ona w sobotę to niestety przez minimum dwa dni, kilkanaście lokat leżało sobie bezczynnie pracując dla banku a nie dla nas.

Niestety w przypadku rynku obligacji, funduszy czy polis ubezpieczeniowych nie mamy co liczyć na tak doskonałą płynność finansową. Średnio poczekamy tydzień na wejściu i tydzień na wyjściu. Tak to działa np. w przypadku opisywanej polisy Zysk bez ryzyka. Tam w umowie jest napisane, że towarzystwo ubezpieczeniowe zastrzega sobie 7 dni roboczych na przyjęcie środków i tyle samo na wyjściu. To oznacza maksymalnie 18 dni zamrożenia kapitału, gdyż musimy jeszcze doliczyć sobotę i niedzielę, które nie są dniami roboczymi.

W skrajnym przypadku okres może być znacznie dłuższy. W moim przypadku najdłużej środki pieniężne marnowały się w przypadku funduszu zamkniętego Warta, którego umowę podpisałem 10 października 2006. Pierwsze notowania przypadały dopiero na dzień 8 grudnia. To oznacza 59 dni jałowego biegu na wejściu. Fundusz osiągnął mierne wyniki, więc w zeszłym roku wycofałem z niego środki, na które musiałem czekać kolejne 14 dni. Razem 73 dni kapitał był w zawieszeniu.

Obligacje Getin także wiążą się z jałowym oczekiwaniem na początek ich działania czyli 23 lutego 2012. Przy czym jałowy czas na wejściu jest zmienny i wynosi od 29 dni (zapis na początku subskrypcji czyli 25 stycznia) do 15 lutego (koniec subskrypcji). Zatem na wejściu jesteśmy stratni w przedziale 8-29 dni. Nie jest znana obecnie strata na wyjściu.

Tych danych nigdy nie podaje się w żadnym prospekcie, w żadnych zestawieniach czy porównaniach typu fundusze a lokata a można takie spotkać na różnych blogach. A przecież mają one znaczenie gdyż po prostu obniżają zysk funduszu czy innego długoterminowego produktu finansowego i czynią inwestycję mniej rentowną. Straty są po prostu nieuniknione.

Minimalny zapis na obligacje to do niedawna równowartość pakietu 50 lokat, które nie dość że pracowały już od pierwszego dnia przekierowania to na dodatek mogły być optymalizowane w górę.

Jak widać z drugiej strony zwlekanie z zakupem obligacji do samego końca okresu subskrypcji jest niewskazane, co pokazuje wczorajsza informacja w sekcji AKTUALIZACJA pod koniec artykułu. Wydaje się zatem, że należałoby pogodzić się z tolerancję straty na wejściu i obstawiać termin wejścia na środek okresu subskrypcji. Wtedy raczej na pewno jeszcze się załapiemy.

Cóż niekiedy sprawdza się hasło mądry Polak po szkodzie. Ważne jednak, żeby takich błędów nie powtarzać lecz odnotować w zapiskach inwestora. Dopiero suma takich doświadczeń i optymalizacji czyni człowieka wytrawnym graczem inwestorem.

Ciąg dalszy: nowe ciekawsze obligacje od Getin

3 komentarze:

  1. W sumie z artykułu nie wynika co się stało z tymi obligacjami. Ne można się już na nie zapisać?

    "czyni człowieka wytrawnym graczem" - myślałem, że staramy się być wytrawnym inwestorem a nie graczem?

    Aby uniknąć takich oczekiwań lepiej skupić się na bardziej płynnym rynku i kupować obligacje/akcje na giełdzie przez brokera online. mBankowy eMakler też umożliwia kupno wielu funduszy: szybko i bez prowizji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłem właśnie na ten blog, szukając informacji o obligacjach bankowych. Na infolinii najwyraźniej twierdzą, że subskrypcja trwa i umówili mnie nawet na dzisiaj na popołudnie. W placówkach nieco inaczej: w jednej twierdzą, że subskrypcja zakończyła się w poniedziałek, a w drugiej dodali, że mimo osiągnięcia zakładanego portfela depozytów, nadal przyjmują zapisy, jednak nie mogą zagwarantować, że sprzedadzą obligacje na całą deklarowaną kwotę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do gracza zgadzam się i poprawiam na inwestora.
    A co do obligacji, to jutro będzie wpis o bardziej intratnej ofercie obligacji spółki, o której dowiedziałem się dosłownie przed chwilą i jestem w trakcie ich nabywania.

    Getin zbiera obecnie jeszcze zapisy, gdyż planuje dodruk obligacji. Szukając jednak ofert alternatywnych obligacji okazuje się że oferta Getin wcale nie jest taka jedyna w swoim rodzaju.

    OdpowiedzUsuń