piątek, 18 maja 2012

Gdzie jest łup tam gromadzą się sępy czyli sprawdzanie sprawdzonego


Jeżeli 10 lat temu można było powiedzieć że dziedziną, która najprężniej się rozwija jest informatyka a firmy IT zbijają największą kasę, to dziś prym wiodą raczej firmy windykacyjne. Zadłużenie społeczeństwa staje się niewyobrażalne, artykułów o upadłościach firm co niemiara, a tragedii ludzkich bodaj jeszcze więcej.

Okazuje się, że na tej tragedii inni zbijają fortunę. Na giełdzie Catalyst rynek obligacji zdominowany jest przez cztery branże. Należą do nich: banki, deweloperzy, faktorzy oraz windykatorzy a więc głównie firmy, które mają za zadanie ścigać długowiczów. Stanowią one 70% papierów, które posiadają klienci indywidualni. Jak widać nie ma w czołówce firm z branży komputerowej, czy dowolnej innej. Głównie liczą się ci, którzy parają się finansami w najczystszej postaci.
A przecież jeszcze kilka lat temu banki przeżywały kryzys związany z przyznawaniem niespłaconych kredytów, oraz wydawaniem na prawo i lewo kart kredytowych. Za to oberwało im się od Komisji Nadzoru Finansowego oraz zaostrzone zostały rygory dotyczące przyznawania nowych kredytów.

Ale rozdane długi pozostały bo raz zaciągnięte nie są łatwe do spłacenia. I tu pojawia się nisza dla nowej branży, różnej maści firm windykacyjnych oraz faktoringowych. Mało tego rozkwitają różnego rodzaju firmy prowadzące ewidencję długów.


Mamy więc dla przykładu:
BIK czyli Biuro Informacji Kredytowej - zaległości w bankach i SKOKach
BIG  czyli Biuro Informacji Gospodarczej - zaległości w parabankach, telefonii komórkowej
ZBP - Związek Banków Polskich - zwany także:
BRKN -  Bankowy Rejestr Nierzetelnych Klientów  - zaległości jak np. debet na rachunku
KRD czyli Krajowy Rejestr Długów
ERIF czyli Europejski Rejestr Informacji Kredytowej,
CEDR czyli Centrum Ewidencji Dłużników Ryzykownych

Listę można wydłużać i pewnie będą powstawać nowe tego typu firmy, które będą sprawdzać już  sprawdzonych i ewidencjonować kilkukrotnie już zaewidencjonowanych. Jak widać biurokracja dotycząca śledzenia długowiczów rozrasta się do rozmiarów graniczących z absurdem. Ale gdzie jest łup tam gromadzą się sępy.

Po raz pierwszy z całą tą plejadą opłat za weryfikację spotkałem się przy okazji rejestracji w serwisie kokos.pl. Nawet jako inwestorzy musimy przejść przez całą gamę płatnych weryfikacji, którą wymaga InfoMonitor. A my musimy jeszcze zapłacić za weryfikację dowodu osobistego,weryfikację adresu, weryfikację numeru telefonu komórkowego, zatrudnienia...

Na ironię zakrawa fakt mojej rozmowy telefonicznej z konsultantem. Podczas rozmowy zostałem poinformowany o opłacie za weryfikację telefonu. Odpowiedziałem, że telefon który mam potwierdzić to ten z którego dzwonię już po raz kolejny, więc chyba nie wymaga on jeszcze jednej weryfikacji. Tym bardziej że firma też dzwoniła przedtem na mój numer. Niestety telefon, mimo że już wiele razy był potwierdzony, trzeba dodatkowo zweryfikować. 

Jakby tych wszystkich firm i organizacji sprawdzających sprawdzone było za mało, wprowadza się kolejne podpodziały podziałów. I trak na przyklad KRS wprowadza nową usługę o której informację dostałem na pocztę.



Jak widać handlować można wszystkim. Jedynie za 13 zł miesięcznie sprawdzisz kto cię szpieguje w KRD.

Co więc czeka nas za kilka lat? Rozkwit firm oferujących szpiegowanie szpiegujących? Czy może dalsze rozwijanie biurokracji weryfikującej czy poprawnie zweryfikowano wcześniej zweryfikowanych?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz