Jak informowałem wczoraj wprowadzenie zaporowej minimalnej sumy miliona złotych, czyni obligacje Getin nieosiągalnymi. Nawet niemal pięciokrotnie mniejsza kwota 210.000, którą wymaga czy to Pizza Dominium czy WS Concept w ofercie publicznej to także zbyt wysokie progi dla zwykłych inwestorów.
Gdy napisałem propozycję utworzenia grup inwestorów, którzy mogliby wspólnymi siłami zrobić zakup jakichś bardzo atrakcyjnych ale drogich obligacji, dostałem informację, że takie praktyki są niestety niezgodne z prawem.
Pozornie wydaje się że wszystko jest legalne. Ot spotyka się na przykład czterech inwestorów, którzy zgadzają się na układ wspólnego zakupu atrakcyjnych obligacji, których minimalna cena wynosi 210 tys. Inwestorzy składają się po równo na zakup, ale transakcji dokonuje tylko jedna osoba. Po czym po wejściu obligacji na rynek Catalyst dokonuje się przeksięgowania środków w ten sposób, że ten kto zakupił całość sprzedaje trzy pakiety pozostałym inwestorom.
W ten sposób i wilk syty bo emitent sprzedaje więcej obligacji i owca cała bo drobny inwestor kupuje drogie obligacje i dostaje tyle na ile go stać. Niestety okazuje się, że to co z pozoru wydaje się działaniem legalnym może być odbierane jako działanie manipulacyjne. Dlaczego?
1. Rozważmy najpierw sytuację z rynku akcji:
Mamy dwóch inwestorów którzy działają w porozumieniu. Pierwszy z nich składa kilka zleceń kupna na akcje mało płynnej spółki, po rosnących cenach i w ten sposób powoduje wzrost kursu. Drugi inwestor, który dysponuje większym pakietem akcji sprzedaje akcje po dużo wyższych kursach.
Mamy dwóch inwestorów którzy działają w porozumieniu. Pierwszy z nich składa kilka zleceń kupna na akcje mało płynnej spółki, po rosnących cenach i w ten sposób powoduje wzrost kursu. Drugi inwestor, który dysponuje większym pakietem akcji sprzedaje akcje po dużo wyższych kursach.
Oczywiście drugi inwestor ponosi ryzyko gdyż trend mógł się skończyć lub nawet zawrócić, znane są takie przypadki ekstremalnych wzrostów czy spadków kursu do poziomów wręcz nieracjonalnych.
Teoretycznie obaj inwestorzy działali w granicach prawa, gdyż każdy może składać zlecenie kupna czy sprzedaży po takich cenach jakie uzna za stosowne. Ale praktycznie opisane wyżej działanie jest określane jako manipulacja i definiowane jest przez prawo o obrocie papierami wartościowymi.
Definicja owej manipulacji jest dość nieprecyzyjna i w zasadzie wszystko tutaj zależy od decyzji funkcjonariuszy aparatu ścigania czyli w tym przypadku od Komisji Nadzoru Finansowego.
2. Jak przypadek akcji przenosi się na obligacje?
Ano tak, że przez okres czasu od emisji obligacji do momentu ich wejścia na rynek wtórny Catalyst kilka osób jest realnymi inwestorami, ale nie są oni formalnymi inwestorami gdyż są niewidzialni z punktu widzenia nadzoru.
W zasadzie składamy tutaj taką samą zleceń kupna i sprzedaży więc manipulacji o której mówiłem wyżej mowy raczej nie ma. Ale może dojść do przykrej sytuacji, że kilka dyspozycji kupna i sprzedaży się nie zejdą, innymi słowy może pojawić się sytuacja w której inna osoba wskoczy z innym zleceniem w drodze czystego przypadku.
Trzeba pamiętać, że na każdym cywilizowanym rynku oficjalnego obrotu papierami wartościowymi, ma miejsce separacja tożsamości kupujących i sprzedających. Kiedy ktoś składa zlecenie sprzedaży obligacji na rynku wtórnym, to tożsamość nabywcy tejże obligacji jest dla niego totalnie nieznana. Kojarzeniem zleceń zajmują się maklerzy, a rozliczaniem uznań i obciążeń zajmuje się Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Czyli oficjalnie sprzedający nie wie nic o tym, kto kupuje papier, który wystawił na sprzedaż.
Z drugiej strony sam fakt działania inwestorów w porozumieniu może budzić podejrzenia.
Ano tak, że przez okres czasu od emisji obligacji do momentu ich wejścia na rynek wtórny Catalyst kilka osób jest realnymi inwestorami, ale nie są oni formalnymi inwestorami gdyż są niewidzialni z punktu widzenia nadzoru.
W zasadzie składamy tutaj taką samą zleceń kupna i sprzedaży więc manipulacji o której mówiłem wyżej mowy raczej nie ma. Ale może dojść do przykrej sytuacji, że kilka dyspozycji kupna i sprzedaży się nie zejdą, innymi słowy może pojawić się sytuacja w której inna osoba wskoczy z innym zleceniem w drodze czystego przypadku.
Trzeba pamiętać, że na każdym cywilizowanym rynku oficjalnego obrotu papierami wartościowymi, ma miejsce separacja tożsamości kupujących i sprzedających. Kiedy ktoś składa zlecenie sprzedaży obligacji na rynku wtórnym, to tożsamość nabywcy tejże obligacji jest dla niego totalnie nieznana. Kojarzeniem zleceń zajmują się maklerzy, a rozliczaniem uznań i obciążeń zajmuje się Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Czyli oficjalnie sprzedający nie wie nic o tym, kto kupuje papier, który wystawił na sprzedaż.
Z drugiej strony sam fakt działania inwestorów w porozumieniu może budzić podejrzenia.
Wymóg jawności i formalności inwestycji czyli mówiąc po ludzku konieczność widzenia inwestorów przez KNF jest podyktowany kontrolą legalności inwestowanych środków.
Podsumowując trzeba powiedzieć, że gdyby obligacje były w formie papierowej nie byłoby chyba problemu. Wystarczyłoby sobie je rozdać niczym karty w grze w brydża. Niestety obligacje ulegają tak zwanej dematerializacji czyli istnieją tylko jako zapis komputerowy w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych (KDPW). I w tym właśnie jest największy problem.
Zatem pozostaje nam podarować sobie tworzenie grup i po prostu polować na dobre obligacje o niskim progu wejścia. Na szczęście zdarzają się nawet takie, które wymagają tylko 10.000zł jak na przykład opisywane niedawno tutaj, a wciąż aktualne.
Zatem pozostaje nam podarować sobie tworzenie grup i po prostu polować na dobre obligacje o niskim progu wejścia. Na szczęście zdarzają się nawet takie, które wymagają tylko 10.000zł jak na przykład opisywane niedawno tutaj, a wciąż aktualne.
Rozwiązaniem problemu jest sprzedaż obligacji pozostałym inwestorom poza CATALYST (zanim zostaną w ogóle wprowadzone do obrotu) na podstawie zwykłych umów cywilno prawnych.
OdpowiedzUsuńNie ma z tym żadnego problemu i jest to w 100% legalne.
Prawde mówiąc kombinowanie na CATALYST jest z lekka pozbawione sensu (ryzyko rozminięcia transakcji o czym mowa w artykule)
Istnieją formalne przepisy dotyczące grup inwestorskich w Polsce, bardzo nielogiczne, wykluczające w praktyce ich sens istnienia.
OdpowiedzUsuńZawarcie umowy pożyczki i kolejno transakcji pakietowej (min. 100k) eliminuje przypadek manipulacji. Poza tym można temat rozwiązać w formie spółki - najlepiej zabezpiecza to inwestorów przed nimi nawzajem.
OdpowiedzUsuń