Przed
nami ostatni piątek stycznia zwany czarnym piątkiem. Psychologowie
twierdzą, że najbardziej dotkliwy jest on dla ludzi, którzy robili
sobie postanowienia noworoczne. Blogi finansowe zawierały ich wiele.
Ja ich nie podawałem, bo wiedziałem o syndromie czarnego piątku.
Dlaczego
o tym piszę teraz? Z prostego powodu, że szybko okazuje się że
nasze postanowienia się nie realizują tak jakbyśmy sobie tego
życzyli. Czy da się coś z tym zrobić?
Dlaczego
to akurat ten dzień? Tydzień jest trudno brać pod uwagę przy
ocenianiu swoich osiągnięć bo to trochę zbyt krótki czas (choć
ja dla przykładu tydzień biorę za punkt odniesienia w przypadku
oceny giełdy). Dopiero miesiąc pozwala na pierwszą trzeźwą ocenę
naszych poczynań. Zdaniem psychologowi w ostatni piątek miesiąca
kiedy po pracy mamy trochę czasu dla siebie dostrzegamy, że np. nie
rzuciliśmy palenia czy nie staliśmy się lepsi tak jak sobie
obiecaliśmy.
Psychologiczne
aspekty inwestowania są jednym z ważniejszych czynników optymalnej
strategii. Emocje często zaciemniają trzeźwą ocenę sytuacji co
powoduje, że często podejmujemy złą strategię. Uwidacznia się
to zwłaszcza na giełdzie
Czarny
piątek jest czarny ze względu na demotywację. Nie widząc
spodziewanych efektów przestajemy podążać ku wyznaczonym przez
nas celom. Podziwiam dla przykładu blogowiczów którzy za cel
stawiają sobie 6 zer na koncie czy dążenie do miliona. Cele są
bardzo ambitne i na pewno dopingujące, ale bardzo niebezpieczne z
punktu widzenia psychologii.
Im
bardziej cel jest ambitny tym trudniej go zrealizować. Im bardziej
cele wygórowane tym bardziej musimy zadbać o plan awaryjny na
wypadek niepowodzenia. Wówczas zamiast zniechęcenia i poniechania
naszych planów możemy przejść do planu B.
Przed
nami trudny rok. Nie zakładałem żadnego planu ambitnego planu A, bo
z góry było wiadomo, że będzie ciężko. Inwestorzy giełdowi
mają zawirowania i choć ostatnio pojawiają się sygnały o
początku hossy wydaje się, że na rynku mamy zbyt paniczną reakcję
na najmniejsze złe sygnały, żeby można było mówić o trwałej
tendencji wzrostowej.
Podobnie
inwestujący w bezpieczne instrumenty nie mają dobrych perspektyw.
Struktury coraz bardziej nie przynoszą spodziewanych zysków,
zoptymalizowane konta zostaną wyzerowane, lokaty zaś będą
obelkowane w taki sposób, że przestaną być opłacalne. W chwili obecnej, zamiast
spodziewanego boomu na koniec okresu bezbelkowego mamy bessę
lokatową o czym pisałem tutaj.
Jakie
wnioski płyną zatem z tego wpisu? Inwestorze twórz plan B, twórz
plan awaryjny i to nie tylko na czarny piątek ale ogólnie na
ciężkie czasy które nas czekają. Poddać się można łatwo tak jest zresztą
najprościej. Wygrywają tylko ci którzy się nie poddają i z uporem dążą do celu mimo wszelkich przeciwieństw. Albo modyfikują swoją postawę o czym piszę dziś w poście na sąsiedniej stronie
Cóż
po burzy zawsze przychodzi spokój a po deszczu słońce. Mam nadzieję że nie trzeba będzie na nie czekać aż do wiosny, kiedy zadebiutuje projekt Alior
Sync. Ma to być odpowiedź na sukces BGŻOptimę.
A ja tam będę dążył do celu jakim jest posiadanie 6 zer na koncie.
OdpowiedzUsuńPlan awaryjny to taki, że nie określam czy złotówki czy dolary czy jeszcze jakaś inna waluta :)
Popieram jak najbardziej i podziwiam za upór. Moim zdaniem jednak jest to bardzo podatne na zawirowania bo życie nie toczy się zawsze tym torem jaki byśmy sobie życzyli. Plan B warto sobie zbudować na wypadek gdyby stało się coś nieprzewidzianego a niestety niespodzianki przydarzają się wtedy kiedy najmniej się ich spodziewamy.
Usuń