sobota, 18 sierpnia 2012

Majątek Amber Gold już wyparował


Jak było do przewidzenia po ostatnich doniesieniach Marcin P., gdyż tak od wczoraj należy go nazywać, wystrychnął wszystkich na dudka. Skoro już w czerwcu wszystko nagle zaczęło się psuć w firmie jak informują pracownicy Amber Gold tutaj, a trudno im nie wierzyć, to po dwóch miesiącach można się było spodziewać czystki.

I faktycznie jest. W czwartek głośno się zrobiło o sprawdzaniu dokumentacji Amber Gold przez agentów ABW. Wynikiem tego jest to czego klienci gdańskiej firmy obawiali się najbardziej - konta wyzerowane (ta informacja jest dziwna gdyż banki które posiadały konta Amber Gold zostały zmuszone do wypowiedzenia umów o konto) a złota brak. Mamy więc prawdziwą bursztynową (Amber znaczy bursztyn) komnatę.

Powyższe informacje jak praktycznie każdą można znaleźć w wielu miejscach np tutaj gdyż temat Amber Gold wydaje się tematem numer 1 tegorocznych wakacji. Nie rozumiem jednak zdania 
Na rachunkach bankowych spółek Amber Gold nie ma pieniędzy.

Wiadomo, że Amber Gold nie ma rachunków bankowych gdyż banki zostały niemal zmuszone pismem KNF do wypowiedzenia rachunków. Które to były banki i na jakiej podstawie one istniały skoro nie miały racji bytu? Widzieliśmy tego dowody i publicznie Marcin P ogłosił, że jest zmuszony korzystać z banków zagranicznych. Przypuszczać chyba należy, że chodzi o rachunki techniczne, które jakimś cudem prawdopodobnie może mieć.

Już nie ma na co czekać Źródło: wp.pl


ABW przeszukało 10 lokali oraz 4 mieszkania. Znalezione tam dokumenty przekazano do prokuratury okręgowej w Gdańsku. Ostatecznie okazało się, że Marcinowi P. postawiono sześć zarzutów, dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Szczegóły można sobie poczytać tutaj.
 
Bądźmy jednak realistami. Plichta ewidentnie grał na zwłokę i miał przynajmniej dwa miesiące na przygotowanie się więc to co zostało, a odnaleziono raptem jedynie 57 kg złota, mogło też zostać ukartowane.

Zaskoczyło mnie też wyznanie Plichty, które można przeczytać tutaj
Czuję się osaczony, boję się.

Przyznam szczerze, że pomyślałem o tym gdy pisałem artykuł o Bezpiecznej Kasie Oszczędności w której napisałem o przypuszczalnym zabójstwie oszusta Lecha Grobelnego przez jednego z oszukanych przez niego ludzi. A przecież Grobelny oszukał o wiele mniej ludzi niż Plichta więc potencjalne zagrożenie szefa Amber Gold musi być o wiele większe.

Trudno o tym nie pomyśleć w momencie gdy dowiadujemy się jak zdesperowani klienci firmy Finroyal wtargnęli do biura i splądrowali go wynosząc co się dało. Pisałem o tym w artykule Brudne pieniądze Amber Gold. A dziś ludzie wiedzą o kupnie rezydencji w Rusocinie gdzie byłby łatwym celem dla zdesperowanych klientów którzy powierzyli mu oszczędności życia.

Na stronie głównej Amber Gold dalej widnieje obietnica zwrotu pieniędzy. Wszystko wskazuje na to, że to obietnica bez pokrycia. Nie pierwsza i pewnie nie ostatnia.

Ciąg dalszy:  Afera Amber Gold nabiera rozmachu - czyli Marcin P. pionkiem?

1 komentarz:

  1. Ciekawy link zwątku forum-
    http://www.bankier.pl/forum/pokaz_tresc.html?thread_id=2731653&strona=1

    OdpowiedzUsuń