Afera AG nie cichnie, za to fałszerstw przybywa. Wczoraj poinformowałem o przelaniu przez małżeństwo Plichtów 50 mln na Amber Gold SA co oznaczało, że nagle wyparowało mnóstwo pieniędzy na które czekają klienci Amber Gold z o.o. które oferowało lokaty.
Od wczorajszego dnia jednak lokat już nie można zakładać. Zniknęły oferty lokat nie tylko w mediach ale także na stronie Amber Gold. To jednak było do przewidzenia skoro spółka została zlikwidowana. Za to nie było do przewidzenia, że dwa dokumenty potwierdzające przelewy na 20 mln oraz 30 mln, o których pisałem wczoraj okażą się... sfałszowane.
Tak poinformował Alior Bank a dokładniej menedżer ds PR Alior Banku Julian Krzyżanowski
Koronnym dowodem na to, że dokumenty są sfałszowane, są numery
referencyjne wpisane na potwierdzeniu wykonania operacji. W naszym
systemie informatycznym te numery referencyjne są przypisane do innej
transakcji (inna nazwa firmy, inna kwota itp.). Mamy stuprocentową
pewność, że potwierdzenie transakcji jest fałszywe i nie doszło do
zrealizowania transakcji, które dokument rzekomo potwierdza
No to mamy kolejną aferę, których robi się już bez liku. I nie tylko przeczą ludzie reprezentujący Alior bank do którego rzekome środki miały być przelane. Także przedstawiciele banków z których nadano te przelewy zaprzeczają. Z Multibanku miał dokonać przelewu na 20 mln Plichta - okazuje się iż nieprawdą jest, że był on klientem tego banku. Z Getin miała dokonać przelewu na 30 mln jego żona - to też nieprawda.
Co się zatem stało z pieniędzmi skoro ten trop jest jak widać fałszywy? Za takie przekręty grozi kara od 3 do 5 lat ale dla byłego prezesa Amber Gold takie groźby nie odgrywają roli. Wystarczy spojrzeć tutaj co już ma na sumieniu. Wydaje się zatem, że jedna sprawa mniej czy jedna więcej to bez różnicy.
Nieudolność prawa zaczyna być co najmniej zastanawiająca. Zaświadczenie bankowe o zapłacie za akcje przedstawia się w sądzie jak czytamy tutaj. Tymczasem Krajowy Rejestr Sądowy rzekomo sprawdził tylko potwierdzenie przelewu, bez upewniania się czy środki faktycznie przekazano. A nie przekazano.
Skoro Amber Gold potrafi z taką łatwością manewrować swoim majątkiem to czarno wygląda sytuacja jego wierzycieli. Liczby którymi rzucał prezes firmy liczone w milionach jak widać są przypuszczalnie bez pokrycia.
Najbardziej czarno wygląda sprawa z tak zwanym pompowaniem kapitału. Mam na myśli numer z zamianą pustych czyli nic nie wartych udziałów na akcje innych spółek. To pozwala na naginanie zasad rachunkowości. Ale z zewnątrz wygląda wszystko pięknie i ładnie, bilans zamiast dziur wykazuje równowagę a puste udziały służą do zaciągania kolejnych zobowiązań.
Zatem majątek Amber Gold może się okazać tylko wirtualny.
Źródło http://wyborcza.pl/51,75248,12305204.html?i=3 |
Nieudolność prawa zaczyna być co najmniej zastanawiająca. Zaświadczenie bankowe o zapłacie za akcje przedstawia się w sądzie jak czytamy tutaj. Tymczasem Krajowy Rejestr Sądowy rzekomo sprawdził tylko potwierdzenie przelewu, bez upewniania się czy środki faktycznie przekazano. A nie przekazano.
Skoro Amber Gold potrafi z taką łatwością manewrować swoim majątkiem to czarno wygląda sytuacja jego wierzycieli. Liczby którymi rzucał prezes firmy liczone w milionach jak widać są przypuszczalnie bez pokrycia.
Najbardziej czarno wygląda sprawa z tak zwanym pompowaniem kapitału. Mam na myśli numer z zamianą pustych czyli nic nie wartych udziałów na akcje innych spółek. To pozwala na naginanie zasad rachunkowości. Ale z zewnątrz wygląda wszystko pięknie i ładnie, bilans zamiast dziur wykazuje równowagę a puste udziały służą do zaciągania kolejnych zobowiązań.
Zatem majątek Amber Gold może się okazać tylko wirtualny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz