sobota, 14 kwietnia 2012

Czy warto inwestować w obligacje korporacyjne?


Często ludzie szukający alternatyw do lokat czy funduszy zadają pytanie zawarte w tytule. Jest to bowiem wciąż niszowy rynek a ponadto krążą zniechęcające opinie o niechlubnych spółkach. Przyznam, że zdziwiła mnie wczorajsza negatywna reakcja na pozytywny artykuł o ANTI. Zamiarem moim było pokazać, że nawet jeśli niektóre firmy, które można policzyć na palcach jednej ręki, nie spłacają zobowiązań w terminie to jednak fakt, że prowodyr w końcu postanawia spłacać i przedstawia szczegółowy harmonogram wypłat można uznać za pozytywny objaw.


Okazuje się jednak, że jak ktoś splami swoje imię to łatwo takiej plamy już nie zmaże. Po zastanowieniu w zasadzie to nie dziwi gdyż do banków, które kilka lat temu namówiły mnie na mizerne produkty na których straciłem, sam nabrałem uprzedzenia i nie korzystam już z ich usług. Nie oznacza to jednak, że całkowicie zaprzestaję korzystać z usług banków. Po prostu ostrożniej podchodzę teraz do zachwalanych produktów i wybieram nie te które są mi polecane, ale te które sam uznam za dobre. 

To samo dotyczy obligacji. To, że kilka firm nie wypłaca odsetek nie oznacza, że powinniśmy postawić zaraz kreskę na obligacjach korporacyjnych. Oznacza to, że powinniśmy staranniej dobierać te obligacje, które są w ofercie. 


Marzec i ogólnie pierwszy kwartał 2012 były najlepsze w historii na rynku obligacji Catalyst. Można tego dowiedzieć się z  trzech wywiadów, które na dziś przygotowałem.



Pierwszy dotyczy rozmowy z  Ludwikiem Sobolewskim, który od roku 2006 jest prezesem GPW w Warszawie. W wywiadzie komentuje on między innymi opisywaną wczoraj spółkę ANTI. Podaje przy tym wskazówki na co zwrócić uwagę przy wyborze obligacji. Dobrym sygnałem jest także obietnica zaostrzenia warunków dopuszczenia spółek na rynek Catalyst w roku bieżącym, co zwiększy bezpieczeństwo inwestycji w przyszłe spółki. O tym wszystkim w poniższym linku

Rozmowa z L Sobolewskim prezesem GPW

O relacji zadłużenia do kapitałów własnych będę wkrótce pisał na moim blogu. 


Drugim wartym obejrzenia materiałem jest rozmowa z Kamilem Gemrą z serwisu dla inwestorów giełdowych Stockwatch. Tutaj również jest mowa o spółkach, które nie wykupiły swoich obligacji w terminie. Jego zdaniem zaledwie niecały 1% inwestorów indywidualnych inwestuje w obligacje notowane na Catalyst ale spodziewany jest przyrost. A także o porównaniu obligacji skarbowych oraz korporacyjnych w tym linku


Rozmowa z K Gemrą z Stockwatch


W ostatnim wywiadzie z J. Fotkiem prezesem spółki Bondspot, która wraz z GPW prowadzi rynek obligacji Catalyst,  mowa jest o tym kto może wypuszczać obligacje korporacyjne i jakie warunki musi spełnić spółka, która chce być emitentem obligacji oraz co takie obligacje dają spółkom. 


Rozmowa z J. Fotkiem prezesem Bondspot

Moim zdaniem obligacje korporacyjne są na pewno o wiele ciekawszą alternatywą do  funduszy inwestycyjnych, które nie dość że w zdecydowanej większości wypracowują marne zyski o ile w ogóle go mają, to na dodatek obarczają inwestora całą siecią opłat nawet w przypadku gdy przynoszą straty.


Z drugiej strony w przypadku obligacjach trzeba stwierdzić, że choć można natknąć się na złe spółki to jednak w zdecydowanej większości spółki oferują bardzo dobre zyski, bez całej sieci opłat o których pisałem w poście opłaty na potęgę

A zatem chyba jednak gra jest warta świeczki.

8 komentarzy:

  1. POLCAN właśnie o taki artykuł mi chodziło kiedy wczoraj pisałem komentarz o Anti, Fojudzie i Budostalu, wielkie dzięki za ten wpis. Podpisuję się pod nim wszystkim czym mogę :)

    Generalnie rynek obligacji korporacyjnych nie jest zły, ba, jest rewelacyjny dla kogoś kto nie chce mieć marnych 7% na lokacie lub strat inwestując w fundusze (tutaj straty są zawsze gdyż nie znam funduszu który by uzyskał w dłuższym czasie zysk większy niż benchmark do którego się odnosi i to bez względu czy był to fundusz agresywny, stabilny, pieniężny czy jaki tam jeszcze...no chyba, że niektóre z funduszy zamkniętyvh ale tu pojawia się problem z wyjściem z inwestycji po kwocie wyceny).

    Problem z obligacjami korporacyjnymi jest taki, że decydują się na nie zazwyczaj inwestorzy którzy nie barzdo orientują się na giełdzie (selekcja spółek, ratingi, poziom zadłużenia i generalnie analiza fundamentalna) i uważaję, że skoro są to obligacje to ryzyko strat jest minimalne. No i później jest zdziwenie że spółka plajtuje. Problem jest tym większy, że jest to strata praktycznie 100% a nie jak w przypadku akcji xx% (za xx wstawcie sobie dowolną liczbę - nawet bankruty mają jakąś wartość na giełdzie o czym świadczy chyba 30% wzrost spółki DSS po ogłoszeniu złożenia wniosku o upadłość).

    Jezeli GPW zacznie interesować się swoim własnym rynkiem (Catalyst) i piętnować w jaki kolwiek sposób zachowania takie jak ANTI (do dzisiaj nikt nie wyjaśnił jakim prawem ANTI nie traktuje swoich obligatariuszy w sposób równy a transze spłat nie są wypłacane wszystkim w tym samym stosunku procentowym) to CATALYST jest na prawdę rewelacyjną alternatywą dla inwestorów ale tylko przy inwestowaniu z głową a nie kierowaniu się tylko i wyłącznie wskaźnikiem rentowności danej obligacji :)

    Przepraszam za przy długi komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ze swojej strony dodam, że w zeszłym roku wycofałem wszystkie środki z funduszu zamkniętego i straty jakie on poniósł udało mi się po dokładnie roku odrobić na najlepszych lokatach. Mam zamiar to opisać na jednym lub dwu z przyszłych artykułów.

      Funduszom dałem w tym roku ostatnią szansę inwestując w fundusze obligacji (bardzo marny zysk) oraz funduszowi stabilnego wzrostu (strata). Oba fundusze w czasie inwestycji posiadały rating - kupuj, okazja. I szczerze żałuję tej decyzji, mimo że były to minimalne kwoty w celu testowania platformy inwestycyjnej aniżeli faktycznego zarobku. W efekcie daruję sobie ten rynek. Może nie na zawsze, ale na pewno na długi, długi czas.

      Usuń
  2. Ja fundusze ostatecznie porzuciłem na początku zeszłego roku (początek w 2004 - finalnie niewielki plus - po uwzględnieniu inflacji strata) i od tego czasu coraz większe środki przerzucam właśnie w obligacje korporacyjne dywersyfikowane zakupami notowanych funduszy zamkniętych i obligacji/certyfikatów strukturyzowanych na GPW z dyskontem do bieżącej wyceny/gwarantowanej wartości nominalnej. Około roczne, półtoraroczne produkty można było trafić z rentownością gwarantowaną 8-9% w skali roku + potencjalny zysk z kontrukcji produktu strukturyzowanego.

    Jak dla mnie jest to właściwie obecnie jedyna krótko/średnio terminowa 'bezpieczna' metoda inwestycyjna obok obligacji korporacyjnych. Długoterminowo pozostają akcje spółek dywidendowych na rachunku IKE :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idea zachwala obecnie drugą odsłonę swojego najlepszego IKE w Polsce, jak lubi się reklamować. Obiecuje właśnie stopę zwrotu jako 8-9% tyle, że trzeba inwestować w nieszczęsne fundusze.

      Od jutra seria artykułów o tym IKE. Gdyby nie fundusze to byłby to nawet całkiem ciekawy produkt, niestety fundusze wpakowuje się ostatnio na siłę nie tylko do IKE.

      Popieram opisaną wyżej strategię. Choć w strukturach trzeba dość ryzykownie obstawiać przyszłe wydarzenia jak na przykład poziom WIG20 w danym dniu w przyszłości.

      Usuń
    2. Co do struktur to tylko kupowanie z dyskontem notowanych na GPW. Obecnie całkiem sporo struktur BZ WBK i Noble banku (niestety notowane na 2 fixingach czyli trudno mówić o ogólnie rozumianej płynności). W efekcie wiesz za ile kupujesz i znasz cenę wykupu ponieważ mówimy tylko o struktórach ze 100% gwarancją kapitału. Na dobrą sprawę nie interesuje Cię budowa struktury i całe to wróżenie z fusów czy WIG wzrośnie czy dolar będzie w widełkach, itp.... Jednym słowem takie obligacje zerokuponowe gdzie rentowność minimalną znasz w momencie zakupu. Plus w przypadku struktur jest taki, że jeszcze może wypracować dodatkowy zysk ale to traktuję jako rodzaj bonusu i nie kieruję się tym przy decyzji o zakupie.

      Usuń
  3. Nie, są znacznie lepsze formy inwestycji, które dają pewne zyski, wyższe zyski. Np. nieruchomości z bazy Jartomu. Kto by powiedział, że nieruchomości będą do przejęcia za takie grosze? No właśnie, to jasno pokazuje, jak aktualnie wygląda sytuacja w branży...

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej opłacalne są hale magazynowe, popatrzcie sobie na bazy Jartomu. Kiedy wyceny po raz kolejny będą tak dobre? No właśnie... Teraz można fajnie zarobić, trzeba tylko mieć na to środki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bogaci Polacy głównie inwestują w nieruchomości magazynowe i w zasadzie nie ma w tym nic dziwnego, bo wyceny są na rynku rekordowo dobre. Z drugiej strony wystarczy zwrócić uwagę na JARTOM - nie sądzę, abyśmy prędko doczekali się aż tak korzystnych ofert pod względem cenowym.

    OdpowiedzUsuń