niedziela, 4 marca 2012

Czy warto omijać belkę na polisolokatach?


Dziś chciałbym przedstawić nowy sposób prezentowania materiału. Wiele tematów które poruszam na blogu ma kilka odcinków niekiedy rozrzuconych w czasie. Trudno się je czyta, bo żeby ogarnąć całość trzeba cofać się w czasie gdyż początek jest najdalej. Dlatego, żeby uniknąć pisania mnóstwa odnośników do każdego w obrębie jednego artykułu tak jak to było tutaj zdecydowałem się na małe udogodnienie. Będę odsyłać tylko raz do pierwszego artykułu. 
 
Pierwszy odcinek, który w ten sposób się otworzy, będzie zawierał odnośnik na końcu z napisem ciąg dalszy: tytuł drugiego odcinka. W ten sposób będzie można przeczytać całość nawet bardzo długiego i rozciągniętego w czasie tematu jak np. obligacje czy lokata z kuponem która miała aż cztery odsłony. 
 
Jako przykład można zajrzeć na problematykę IKE. Oto odnośnik dopierwszego odcinka. Ostatni odcinek zawiera odnośnik do dzisiejszego artykułu, gdyż będziemy dziś analizować inny sposób na ominięcie podatku Belki czyli polisolokaty. Ominięcie podatku w postaci IKE nie było zbyt atrakcyjne, czy polisolokaty są lepsze?

Co to takiego ta polisolokata? Jak sama nazwa wskazuje połączenie polisy z lokatą, innymi słowy ma cechy lokaty, gdyż umowa zawierana jest na z góry określony okres, ale dodatkowo ma cechy polisy czyli ubezpieczenia. I właśnie pod względem formalnym uważa się je za ubezpieczenie.

Nie jest dobrze gdy z jednego produktu zyskiem ma się podzielić wiele stron. Z lokaty zarabiamy my i bank innym nic do tego. Z polisolokaty zyskiem dzielimy się my, bank i ten trzeci, w tym przypadku ubezpieczyciel. Czyli nieproszony gość.

Jakby tego było mało polisolokata nie ma takiego zagwarantowania bezpieczeństwa kapitału jak lokaty. Zamiast lokatowego BFG (Bankowy Fundusz Gwarancyjny) mamy tutaj polisolokatowe UFG (Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny) które nie zagwarantują nam 100% zwrotu kapitału w przypadku upadłości ubezpieczyciela. 
 
Na ile więc możemy liczyć od pazernego ubezpieczyciela, który wtrąca się między bank a nas w poszukiwaniu zysku jeśli upadnie? Tylko połowę czyli 50% z zastrzeżeniem, że nie więcej niż 30 000 euro. Ostatnie ograniczenie chyba raczej nie jest jakąś zaporową blokadą, gdyż jeśliby już korzystać z tych polisolokat to jako skromna dywersyfikację portfela. 
 
Ale przejdźmy do konkretów czyli jak pachnie ten tort nad którymi wisi tylu chętnych. Zwyczajowo oglądamy ofertę na pół roku (co dziwne roczne polisolokaty mają gorsze oprocentowanie) i przyglądamy się tylko najlepszym na rynku. Tort wygląda tak.
Źródło: bankier.pl

Od razu widzimy brak wisienek. To zwykły tort imieninowy od naszego dalekiego krewnego, którego widzimy raz w życiu. Innymi słowy niewart nawet kęsa. Liderzy już nie ci, którzy oferują najlepsze lokaty.

Dla mnie rzuca się w oczy fakt, że Getin wycofał się z polisolokat. Przez długi czas na stronie getinonline mieliśmy do dyspozycji zakładkę polisolokaty. W chwili obecnej belka (w znaczeniu pasek) z zakładkami jest krótsza, co oznacza że bank nie oferuje już tego produktu. Widać nie cieszył się popularnością.

I nic dziwnego. Jeżeli ubezpieczyciele cieszą się z zysku na poziomie 3% który przegrywa z inflacją i wysyłają list gratulacyjny taki jak ten który prezentowałem w poście gratulujemy marnego zysku to nie ma tam czego szukać.

Wniosek nasuwa się jeden. Nie warto szukać ucieczki od podatku bo choć takie produkty są dostępne na rynku raczej nie dają zarobić. Chyba, że weźmiemy pod uwagę tylko i wyłącznie lidera DnB Nord, który w chwili obecnej jest odrobinę lepszy od oferty lokat. To jedyna sensowna oferta. Szczegółowo opisuję ten produkt na Finanse po godzinach i wskazuję na jeden istotny szczegół który odróżnia go od zwykłych lokat.

Ciąg dalszy: najlepsza polisolokata lepsza od dobrych lokat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz