niedziela, 26 maja 2013

Optymalizacja lokat zagranicznych czyli może to się jednak opłaca


Opublikowane w tym tygodniu artykuły na temat lokat zagranicą spotkały się z dość dużym zainteresowaniem, szczególnie druga część dotyczącą symulacji zysków dla stawek 11% oraz 13%. Oczywiście nie wyczerpałem tam wszystkich problemów jak np. problem przelewów zagranicznych, które są płatne.

Z drugiej strony trzeba tutaj także podkreślić, że wziąłem pod uwagę mało atrakcyjny Raiffeisen bank, który ofertę lokat ma zwykle mało ciekawą. Raz tylko zaoferował lokatę na 7% i to pod wieloma warunkami. Z tego prosty wniosek, że przy analizowaniu warto brać pod uwagę banki z górnej półki, czyli tak jak to robimy tutaj. Raczej mało kto zakłada lokaty w Raiffeisen czy Pekao. 

Artykuł spełnił jednak rolę podstawową głos bowiem zabrał ktoś kto testuje problem lokat zagranicą. Po ukazaniu się artykułu otrzymałem maila od testera, który podał sposoby na optymalizację lokat oraz dorzucił garstkę przestróg. Oto jego uwagi:


Po pierwsze, dziękuję za bloga, ciekawie się czyta, znalazłem kilka
inspiracji.

Mój komentarz na temat inwestycji na Ukrainie.
Moim zdaniem artykuł ciekawy, ale wniosek wynika z braku optymalizacji
całej operacji.

1) stawki depozytów na Ukraine są znacznie wyższe, Aval jest po prostu
nieatrakcyjny. Przykładowo PrivatBank, największy prywatny bank na Ukrainie
daje do 20%, a IdeaBank kolegi Czarneckiego niedawno dawał nawet 25%.


Ciekawzse depozyty na ukrainie Źródło: privatbank.ua


2) Koszty związane ze spreadem załatwiamy inaczej - poprzez zakup Euro.
Kupujemy Euro na Walutomacie w Polsce, a potem zamieniamy na Ukrainie na
UAH. Spread jest niezdybawalny.

3) Patrzymy na dłuższą perspektywę - rok/dwa, wtedy te ca 40% jest trudne do
przebicia. Szczególnie jeśli popatrzymy, że depozyty są gwarantowane przez
ukraiński rodzaj BFG.

4) Zmiany kursowe wynikają ze zmian kursu PLN / USD. Kurs USD/UAH jest
sztywny.  Oczywiście ryzyko kursowe jest, ale dla osób zadłużonych we
frankach taka lokata w walucie (chociaż nie w CHF) może być rodzajem
hedgingu.

 

Problemy są inne:
1) Trudno założyć obcokrajowcowi konto na Ukrainie. W PrivatBanku jest to
możliwe w jeden dzień
, ale nie wszędzie.

2) Jest ryzyko dewaluacji UAH. Wydaje się, że raczej nie nastąpi to do 2015,
ale jest to główne ryzyko. Utrzymywanie sytuacji, gdzie mamy deflację, a
depozyty oprocentowane na 20% jest delikatnie mówiąc - dziwne.

3) Istnieje ryzyko, że Ukraina będzie reglamentować wymianę UAH na walutę.
I wtedy zostaniemy z kupą bezwartościowych UAH.

 

Sporo o tym poczytałem, monitoruję sprawę na bieżąco. Na dziś wydaje się to
być może do rozważenia, ale w perspektywie możliwości zarabiania na
obligacjach na bardziej cywilizowanych rynkach 10 i więcej procent,
atrakcyjność lokaty na UAH jest relatywnie mniejsza.

Pozdrawiam


Co do ostatecznego wniosku czytelnika to uprzedzę już kolejny artykuł w którym omawiać będę zrealizowane zyski z zakończonych w tym tygodniu kolejnych obligacji korporacyjnych.

11 komentarzy:

  1. Gdybym miał zakładać na Ukrainie, to ciekawiej z mojego punktu widzenia wygląda lokata w USD 9,75% na 12 mies. albo EUR - 7% na 12 mies. Ogranicza to przynajmniej jedno z ryzyk - kursowe. Problemem jednak niska jest niska dostępność placówek. Dla przemyślan - warte pewnie jednak rozważenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nikt nie płaci kroci za nic. Ukraina to kraj nieprzewidywalny. W razie problemów nikt nie będzie się przejmował "zagranicznymi spekulantami", wręcz przeciwnie, będą to kozły ofiarne do przykładnego rozkułaczenia. Ulokowałbym tam do 5-7% posiadanych pieniędzy, rozpatrując to jako inwestycję najwyższego ryzyka (nawet jeśliby to była lokata bankowa w EUR). z17

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie wiem... Skoro depozyty są gwarantowane przez ichniejszy BFG, to przynajmniej w granicach gwarancji powinno być bezpiecznie. Ktoś wie, jak wygląda u nich kwestia podatku od dochodów kapitałowych? Mi nie udało się znaleźć żadnej pewnej informacji

    OdpowiedzUsuń
  4. No i wbrew pierwszym odczuciom głównym problemem i ryzykiem nie są przewalutowanie, prowizje banków czy formalności związane z obsługą tych produktów, a sama sytuacja polityczna i kroki, jakie może podjąć Ukraiński rząd w najbliższych miesiącach/latach.
    Ja mam jeszcze jedno pytanie, dlaczego wymieniając złotówki na dolary/euro w Polsce i już za wschodnią granicą zakup hrywien jest bardziej opłacalny, niż kupno hrywien w Polsce za złotówki? Bo rozumiem, że w przypadku zakończenia inwestycji, najlepiej postępować analogicznie do pierwszego przypadku, tzn. Ukraina - kupno euro/dolarów, Polska - wymiana na złotówki, a nie znów bezpośrednio w Polsce kupować naszą walutę za ukraińską. W mailu czytelnik jeszcze napisał, że "Spread jest niezdybawalny." Co miał na myśli?

    OdpowiedzUsuń
  5. i czemu do 2015 ma byc stabilnie? co takiego przyniesie ten rok ze soba?

    OdpowiedzUsuń
  6. Żona jest Ukrainką i ma/mamy lokatę 10% w PrivatBanku w dolarach. Jest tam odpowiednik BFG, więc nie ma problemu. U nas jest 100 tys euro, a tam jest 200 tys hrywien (~25 tys $). Daleko nam do takiego wkładu ;-) więc jesteśmy spokojni. Ale hrywny trochę strach włożyć na rok/dwa, może nieuzasadniony, ale jednak strach. Pozdrawiam PS. Właśnie dostałem info z Inteligo o kolejnych obniżkach oprocentowania lokat...

    OdpowiedzUsuń
  7. A CZU MOŻNA ZALOŻYĆ NA UKRAINIE KONTO ON LINE I DEPOZYTY ON LINE, CZY TRZEBA ICH NAWIEDZIĆ OSOBIŚCIE ??????????????

    OdpowiedzUsuń
  8. Problemy nr 2 i 3 są związane z niepewnym losem hrywny, więc jak rozumiem, przechowywanie depozytu w USD lub EUR rozwiązuje sprawę. Co jednak z możliwością założenia konta przez internet? Ma ktoś jakieś doświadczenia?

    OdpowiedzUsuń
  9. Uzupełnienie mojej wypowiedzi z 5 lipca 2013
    Zdecydowaliśmy się latem na lokatę 19% w hrywnach i... majdanu się zachciało
    Złotówka była wtedy po ok. 2,5 hr czyli chciałem wyjąć 3 hr na każdej złotówce. Dzisiaj w kantorze w Łucku za złotówkę dają 4,10 hr... Heh kto mógł przewidzieć taki cyrk :( Wystarczyło asekuracyjnie założyć kolejną lokatę w dolarach i miałbym "lokatę" ponad 50% ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale waluta to zawsze ryzyko, i to spore ryzyko. Mając w tym momencie kapitał, pewnie siedziałbym w nieruchomościach. Przecież teraz można kupować nieruchomości w doskonałych wycenach - popatrzcie na to, co aktualnie dzieje się w bazach Jartomu. Kiedy po raz ostatni mieliśmy aż taki potencjał zysku?

    OdpowiedzUsuń